Formula party
: 02 sty 2012, 16:20
Przechodzimy do kolejnej czesci masterplanu. Tym razem nim pojawi sie ankieta chcialbym o tym podyskutowac.
Wydaje mi sie, ze stara formula pt. szukamy knajpy / domu kultury / skateparku, przekonujemy ich, ze to dla nich swietny biznes to kompletna padaka. Od razu startujemy z pozycji petenta. Rozsadnej knajpie (szczegolnie duzej) nie mam nic ciekawego do zaoferowania a tylko stwarzamy im dodatkowe klopoty. Chcemy dluzej niz zwykle otwartego baru, chcemy spac u nich na podlodze (dodatkowa ochrona), nasz najazd na lokal praktycznie wyklucza (nawet jakbysmy sie na to godzili) wizyte innych gosci, bo kogo interesuje banda najebanych 30 latkow ogladajacych dema? Niewatpliwym plusem wynajecia knajpy sa koszty, ktore musza poniesc z gory organizatorzy - te sa niewatpliwie male. 1000-1500 dodatkowej oplaty za 'wynajem' dla wlasciciela, troche stresow przy umowie i mozna zajac sie szukaniem rzutnika czy naglosnienia.
Formula wynajecia osrodka (lub jego duzej czesci) jest znacznie latwiejsza. Pod koniec sezonu (wrzesien) 50-60 osob jest bardzo atrakcyjna grupa dla prawie kazdego osrodka. To jest liczba, ktora pozwala na negocjacje ceny noclegu a takze na stawianie wymagan - np. dotyczacych otwartego baru czy nawet czystosci glupiego klopisza. Koszty, ktore musza poniesc partyzanci sa podobne. 25 pln za lozko w domku to zadna promocyjna cena - spokojnie o tej porze roku mozemy ja zbic do 15-17 szczegolnie, ze wcale nie potrzebujemy na to faktury. Za reszte kasy mozemy wynajac jakas dodatkowa swietlice, zadac dluzej otwartej meliny z piwskiem czy ogniska. Jezeli taki osrodek posiada stolowke lub zaprzyjazniona firme kateringowa mozemy spokojnie negocjowac ceny posilkow (np. na talony, ktore mozna, ale nie trzeba) wykupic w cenie wejsciowki.
Osrodek to tak naprawde obnizenie kosztow dla partyzantow. Z roku na rok wiecej osob spi po jakis hotelach za ktore placa wiecej niz za wejsciowke na party. Osrodek w tanszej cenie pozwala przeznaczyc te kase na organizacje, zapewnia dostep do sracza, prysznica i wlasnego lozka (czyli to co hotel).
Minus sa dwa:
1. Prawdopodobnie bedziemy musieli zaplacic za wiekszosc (lub nawet wszystko) z gory. To jest podstawowa zmiana mentalna - placimy za wejsciowki nim przyjdziemy na party. Czy ona jest do lykniecia?
2. Dojazd. Mimo, ze 50% ludzi deklaruje przyjazd na party fura, pozostaje druga polowa. a) Czy myslicie, ze bonusy dla driverow przywozacych kolegow sa dobra motywacja? b) Mozemy tez za 'gorke' z wejsciowek sprobowac zorganizowac jakiegos miejscowego pana Henka, ktory w weekend porobi za taksowke. Dla wielu ludzi mozliwosc zarobienia 500 pln w jeden weekend jest bardzo kuszaca a mozna zalozyc, ze wykonianie powiedzmy 20 kursow tyle by zarobil (umawiamy sie z gory z gosciem, ze placimy mu okreslona stawke za X kursow plus kazdy nastepny jest platny Y - ci, ktorzy przyjada pociagiem i skorzystaja z tej opcji pokrywaja czesc oplaty). Zakladamy tez, ze zostanie udostepniony jakis formularz, za pomoca ktorego bedzie mozna sie 'zapowiedziec' na kurs i znalezc sobie kompanow podrozy.
w 95 roku organizatorzy PUKE dostali o ile pamietam, 11 przelewow, kiedy zobowiazali sie zorganizowac party 'platnego z gory'. Cos sie zmienilo przez 16 lat?
3. Mam tez kilka innych pomyslow na zdobycie pieniedzy na party poprzez sprzedaz okolicznosciowych gadgetow (oczywiscie przed party, a nie na party), sponsoring, aukcje, z ktorych zysk pojdzie na organizacje i tak dalej (o tym pozniej - bo wiaze sie to z marketingiem, na ktory tez mam pewnien nowatorski pomysl)
Jak myslicie?
ps. pozostaje jeszcze jeden problem 'mentalny', ktory zapewnie istnieje, ale nikt o nim glosno nie powie - zapewniam Was, ze skarbnikiem zostanie ktos darzony wiekszym zaufaniem ogolu niz praski cwaniaczek (czyli ja), lub bedzie ich kilku (ale na pewno beze mnie)
Wydaje mi sie, ze stara formula pt. szukamy knajpy / domu kultury / skateparku, przekonujemy ich, ze to dla nich swietny biznes to kompletna padaka. Od razu startujemy z pozycji petenta. Rozsadnej knajpie (szczegolnie duzej) nie mam nic ciekawego do zaoferowania a tylko stwarzamy im dodatkowe klopoty. Chcemy dluzej niz zwykle otwartego baru, chcemy spac u nich na podlodze (dodatkowa ochrona), nasz najazd na lokal praktycznie wyklucza (nawet jakbysmy sie na to godzili) wizyte innych gosci, bo kogo interesuje banda najebanych 30 latkow ogladajacych dema? Niewatpliwym plusem wynajecia knajpy sa koszty, ktore musza poniesc z gory organizatorzy - te sa niewatpliwie male. 1000-1500 dodatkowej oplaty za 'wynajem' dla wlasciciela, troche stresow przy umowie i mozna zajac sie szukaniem rzutnika czy naglosnienia.
Formula wynajecia osrodka (lub jego duzej czesci) jest znacznie latwiejsza. Pod koniec sezonu (wrzesien) 50-60 osob jest bardzo atrakcyjna grupa dla prawie kazdego osrodka. To jest liczba, ktora pozwala na negocjacje ceny noclegu a takze na stawianie wymagan - np. dotyczacych otwartego baru czy nawet czystosci glupiego klopisza. Koszty, ktore musza poniesc partyzanci sa podobne. 25 pln za lozko w domku to zadna promocyjna cena - spokojnie o tej porze roku mozemy ja zbic do 15-17 szczegolnie, ze wcale nie potrzebujemy na to faktury. Za reszte kasy mozemy wynajac jakas dodatkowa swietlice, zadac dluzej otwartej meliny z piwskiem czy ogniska. Jezeli taki osrodek posiada stolowke lub zaprzyjazniona firme kateringowa mozemy spokojnie negocjowac ceny posilkow (np. na talony, ktore mozna, ale nie trzeba) wykupic w cenie wejsciowki.
Osrodek to tak naprawde obnizenie kosztow dla partyzantow. Z roku na rok wiecej osob spi po jakis hotelach za ktore placa wiecej niz za wejsciowke na party. Osrodek w tanszej cenie pozwala przeznaczyc te kase na organizacje, zapewnia dostep do sracza, prysznica i wlasnego lozka (czyli to co hotel).
Minus sa dwa:
1. Prawdopodobnie bedziemy musieli zaplacic za wiekszosc (lub nawet wszystko) z gory. To jest podstawowa zmiana mentalna - placimy za wejsciowki nim przyjdziemy na party. Czy ona jest do lykniecia?
2. Dojazd. Mimo, ze 50% ludzi deklaruje przyjazd na party fura, pozostaje druga polowa. a) Czy myslicie, ze bonusy dla driverow przywozacych kolegow sa dobra motywacja? b) Mozemy tez za 'gorke' z wejsciowek sprobowac zorganizowac jakiegos miejscowego pana Henka, ktory w weekend porobi za taksowke. Dla wielu ludzi mozliwosc zarobienia 500 pln w jeden weekend jest bardzo kuszaca a mozna zalozyc, ze wykonianie powiedzmy 20 kursow tyle by zarobil (umawiamy sie z gory z gosciem, ze placimy mu okreslona stawke za X kursow plus kazdy nastepny jest platny Y - ci, ktorzy przyjada pociagiem i skorzystaja z tej opcji pokrywaja czesc oplaty). Zakladamy tez, ze zostanie udostepniony jakis formularz, za pomoca ktorego bedzie mozna sie 'zapowiedziec' na kurs i znalezc sobie kompanow podrozy.
w 95 roku organizatorzy PUKE dostali o ile pamietam, 11 przelewow, kiedy zobowiazali sie zorganizowac party 'platnego z gory'. Cos sie zmienilo przez 16 lat?
3. Mam tez kilka innych pomyslow na zdobycie pieniedzy na party poprzez sprzedaz okolicznosciowych gadgetow (oczywiscie przed party, a nie na party), sponsoring, aukcje, z ktorych zysk pojdzie na organizacje i tak dalej (o tym pozniej - bo wiaze sie to z marketingiem, na ktory tez mam pewnien nowatorski pomysl)
Jak myslicie?
ps. pozostaje jeszcze jeden problem 'mentalny', ktory zapewnie istnieje, ale nikt o nim glosno nie powie - zapewniam Was, ze skarbnikiem zostanie ktos darzony wiekszym zaufaniem ogolu niz praski cwaniaczek (czyli ja), lub bedzie ich kilku (ale na pewno beze mnie)